czwartek, 19 lipca 2012

Kosmiczny Patrol: słowem wstępu + relacja z sezonu 1

Najpierw słowem wstępu: ponieważ podczas grania pierwszej części Kosmicznego Patrolu w pewnym momencie porobiło się tyle wątków głównych, pobocznych, fałszywych tropów i teorii śledczych, że można było się w tym pogubić - znajomy poradził prowadzenie na blogu raportów z każdej sesji.

A ponieważ relacje z prze-fenomenalnego "serialu pisanego" zaczynamy od sezonu drugiego, warto byłoby tytułem wprowadzenia powiedzieć, co działo się wcześniej.

No to zaczynamy:


Prowadzący: PeZook

Dramatis personale, biorące udział w kosmicznej szopce, to:

funkcjonariusz Debra "Baby" Bannet - pochodząca z kolebki ludzkości, Ziemi. Ponieważ nie udało jej się dostać do Ziemskiego Patrolu Orbitalnego, wybrała służbę na Pasie Pogranicza Saturna. A potem było już tylko gorzej...

Uparta jak osioł i zdeterminowana jednostka, ale jednocześnie z natury odpowiedzialna, licząca się z procedurami i wyznająca zasadę "najpierw pomyśl, potem powiedz, na koniec strzelaj". Zdecydowanie to ona jest głosem rozsądku w drużynie.

Grana przez Sinduriel.

funkcjonariusz Gordon "Burger" Knight - kowboj z marsjańskiego, terraformowalnego odpowiednika 19-wiecznego Teksasu. Przekonany o własnej zajebistości, nieomylności, nieśmiertelności i poczuciu humoru.

Najczęściej działający szybko, bez namysłu, i w myśl zasady "jakoś to będzie, byle do przodu". Dzięki stosowaniu się do tej właśnie zasady drużyna po 1-szym sezonie przygód została zdegradowana, sprowadzona do roli posterunkowych wspierających lokalną policję i spędziła ostatnie 9 miesięcy na zsyłce w stacji Lebreton w pasie Saturna.

Grany przez TbaRta.

oraz (jako NPC, ale bardzo zasłużony i zasługujący by wymienić go w napisach początkowych):

Kuter patrolowy "Tu Wstaw Nazwe" - zwany w skrócie: TWN. Sfustrowane i zgnębione ludzką głupotą AI (to właśnie ludzkiej głupocie zawdzięcza swoją budzącą respekt nazwę) kierujące kutrem patrolowym którym nasi dzielni gwiezdni funkcjonariusze ruszają do akcji. Jego hobby to sarkastyczne komentowanie ich wysiłków i wykazywanie im intelektualnej ułomności całego ludzkiego gatunku.

Ponieważ siły Patrolu na pograniczu cierpią na tą samą przypadłość, co siły milicji na polskiej prowincji za PRL (czytaj: brak funduszy) to na TWN najczęściej połowy rzeczy brakuje, a druga połowa nie działa.


W poprzednim sezonie (pierwszym), czyli - od kogo bohaterowie zdążyli już dostać po dupie:

I. CZĘŚĆ 1 (czyli - jak dostać po dupie od zombie i robotów)

Sezon pierwszy zaczął się całkiem niewinnie. Para naszych dzielnych, świeżo upieczonych funcjonariuszy (tuż po szkoleniu, i z świeżo wybitymi odznakami) patrolowała na swoim troche-tylko-ironicznym kutrze oddalone od cywilizacji obszary w odizolowanym pasie pierścienia Saturna. Tam właśnie przechwyciła sygnał SOS od niedużego frachtowca I/V Tantalizer.


Zakładając, że frachtowiec został zaatakowany przez piratów, Bannet i Burger ruszyli tam na pełnym ciągu z zamiarem podjęcia błyskawicznej interwencji. Niestety, gdy tylko weszli na pokład opustoszałego Tantalizera, sprawy się mocno pokomplikowały. Wnętrze dużego statku było zdemolowane. Systemy nie działały, brak było zasilania. Wszędzie widać było ślady walki i krew, ale nie widać było ofiar. W każdym razie do chwili, gdy jedna z tych niewidocznych ofiar objawiła się nagle, wgryzając się z zaskoczenia w nogę Bannet.

Szybko okazało się, że załoga frachtu zmieniła się w jakieś koszmarne zombie. Na domiar złego pojawiły się przeprogramowane roboty naprawcze, które atakowały z zawziętością i skutecznością maszynki do mielenia mięsa. Zrobiło się nieciekawie - Bannet była pogryziona, Burger pokiereszowany przez robota, a droga odwrotu została odcięta.

Gdzieś między pogryzieniem Bannet przez zombie a przemieleniem Burgera przez robota, funkcjonariuszom udało się dotrzeć do dziennika pokładowego, mocno wybrakowanego. Wynikało z niego, że ostatnim obiektem który dokował do frachtowca przed wysłaniem sygnału SOS był jacht zwany Charon, który jednak teraz zniknął bez śladu. Nie wyglądało to dobrze...

Jakby nie było dość zabawnie, Burger dorwał się do apteczki pokładowej, w której znalazł jakieś nieoznakowany pojemnik z nano, i z właściwym sobie brakiem zastanowienia i myślenia o konsekwencjach zaaplikował to rannej Bannet. Baby straciła przytomność.

Gdy wydawało się, że to już koniec, że Bannet zaraz się wykrwawi, że zabarykadowane drzwi zaraz zostaną wyważone a nasi gwiezdni szeryfowie zostaną przemieleni na kotlety, i gdy uruchomiła się procedura samodestrukcji frachtu, sytuację uratował nagle TWN. Z właściwą sobie subtelnością wywalił laserem otwór w pokładzie frachtowca i po prostu wyciągnął stamtąd ledwo ciepłą, i mocno zdezorientowaną, dwójkę funkcjonariuszy.

Chwilę później I/V Tantalizer'a szlag trafił.

TWN na szczęście zdążył się oddalić przed eksplozją i dryfował sobie w bezpiecznej odległości od wraku, ale na jego pokładzie wszystko wyglądało jak w rzeźni. Burger, naszprycowany środkami przeciwbólowymi, krwawił jak zarzynane prosie. Bannet była nieprzytomna, a TWN ocenił jej stan jako krytyczny. Obliczył też, że jej szanse na przeżycie spadną do zera, jeśli w ciągu tygodnia nie zostanie hospitalizowana (co w głebokim kosmosie jest warunkiem dość trudnym do zrealizowania).

Jedyną stacją osiągalną w takim czasie, i posiadającą szpital, był Japetus-2: nieduża stacja przeładunkowa korporacji LukOil Interstellar, z niezależnym szpitalem pod jurysdykcją ONZ. Dziwnym zbiegiem okoliczoności, ta stacja była też miejscem zarejstrowania kutra Charon, (tego samego, który był ostatnią jednostką dokującą do frachtowca Tantalizer przed jego zagładą). TWN podkręcił silniki na 110% normy i pełną mocą ruszył w tamtą stronę.

II. CZĘŚĆ 2 (czyli - jak dostać po dupie od korporacji)

Tu Wstaw Nazwe dotarł na Japetus-2 w ciągu 6 dni. Rozregulował w ten sposób totalnie swoje silniki, i kwalifikował się do natychmiastowego remontu, ale Bannet przeżyła. Niby przeżyć nie powinna, bo jej stan zdrowia kwalifikował ją do kwarantanny, ale Burger nie przejmował się takimi drobiazgami i po prostu zadokował do hangaru stacji. Personel szpitala (dwuosobowy - doktor i jego piersiasta asystentka) szybko hospitalizował ranną i wprowadził ją w stan śpiączki klinicznej. I zajęto się diagnozą.

W tym czasie Burger został profesjonalnie opatrzony ("wpadł pan pod piłę łańcuchową, funkcjonariuszu?") i zapoznał się z dyrekcją zawiadującą tą małą stacją. Od razu rzucało się w oczy, że mimo niewielkiej liczby pracowników (ok. 20 osób + kierująca całą stacją AI zwana Archimedesem) na stacji jest podejrzanie dużo ochrony w postaci najemników.

Niby wiadomo - pogranicze jest niebezpieczne, piraci i przemytnicy są zagrożeniem... Jednak szybki wywiad przeprowadzony wśród cywilnych pracowników pozwolił ustalić, że zanim nowa dyrektor nie przejęła rządów na stacji, jej ochrona składała się z zaledwie 2 cywilnych funkcjonariuszy, a nie z pół tuzina najemnych weteranów (którzy to najemnicy mieli czas reakcji liczony w nanosekundach, zachowywali się jak roboty, i byli źródłem niekończących się docinek graczy).

Burger - bojąc się przebiegu leczenia Bannet - na razie postanowił zachowywać się jak grzeczny, mały, pluszowy miś. Nie wszczynał więc na razie żadnego śledztwa w sprawie Charona, nie dopytywał czemu na stacji jest aż tylu ochroniarzy, uprzejmie odpowiadał na wszystkie pytania, mówił "przepraszam", "dziękuję", "smacznego" i uśmiechał się do ludzi.W efekcie dostał nawet wstępną deklarację, że mechanicy stacji postarają się naprawić zdezelowane silniki główne Tu Wstaw Nazwę.

Nieprzytomna Bannet tymczasem była diagnozowana przez doktora w szpitalu. Okazało się, że nano, które z właściwą sobie beztroską zaaplikował jej Burger na Tantalizerze, nie figuruje w żadnych bazach danych i jest prawdopodobnie jakimś nielegalnym, czarnorynkowym, wojskowym tworem. To właśnie ono uratowało życie funkcjonariuszce, bo nie pozwoliło wirusowi, który dostał się po pogryzieniu do jej organizmu, zakazić jej organów wewnętrznych.

Doktor podjął decyzję o przeprowadzeniu zero-jedynkowej operacji, która zniszczy zarówno wirusa, jak i nano. Wcześniej pobrał jednak fragmenty tkanki do badań. Operacja powiodła się, i trzeciego dnia leczenia Bannet odzyskała przytomność. Doktor i Mieke (jego piersiasta asystentka, za którą podejrzanie często zaczynał oglądać się Burger) obandażowali ją solidnie, przepisali tone pigułek, i wypuścili na kuter.

Debra Bennet:     Po drugie. Burger... dzięki. Chyba zawdzięczam ci, ze jeszcze dycham.
Gordon Knight:     Właściwie to bardziej temu dziwnemu Nano, a później doktorkowi. Serio, należy mu się od nas browar
Tu Wstaw Nazwe: Zawdzięcza to pani głównie moim doskonałej jakości silnikom głównym
Gordon Knight:     Skromny jak zawsze...
Tu Wstaw Nazwe: Podaję tylko fakty

Od tej chwili gracze postanowili przystąpić do właściwego śledztwa, i postanowili to zrobić "szybko i twardo niczym ruska armia pod Kurskiem". Pomysł błyskawicznie wcielił w życie Burger, wbijając się do centrali monitoringu (niemal przyprawiając tym o atak serca informatyka stacji - Orsona Verne'a) i zabierając z niej nagrania z wszystkich kamer przemysłowych.Na efekty tego występu nie trzeba było długo czekać. Szef ochrony stacji zgłosił oficjalny protest, remont silników TWN został odłożony "na czas nieokreślony", dyrektor wezwała na pomoc prawników korporacji, a wszechobecni najemnicy zaczęli na widok graczy powarkiwać.


 DZIEŃ BEZ NABIJANIA SIĘ Z NAJEMNIKÓW PANI DYREKTOR DNIEM STRACONYM
PeZook:  Jeden ze strażników, Josif, pilnuje wejścia do warsztatu 
Debra Bennet:  Hej, Josif. Co tak pusto?  
* Debra Bennet wola do strażnika 
* Josif Koltosz spogląda na Debrę i nie odzywa się 
Gordon "Burger" Knight:  Widzisz? Mówilem. On nie opanował jeszcze artykułowanej mowy. Intryguje mnie, co spowodowało ze odłączyl się od swojego stada. I kiedy wypadła mu sierść...  
Debra Bennet:  Ciekawe czy w ramach kontraktu wycinają im języki... 
* Josif Koltosz wzdycha. Gdyby nie hełm, pewnie przewróciłby oczami

W kolejnych dniach zrobiło się jeszcze bardziej nieprzyjemnie, i funkcjonariusze nawet zaczęli się zastanawiać, czy nie przegięli. Mimo wszystko, nie mieli oni papierków na prowadzenie oficjalnego śledztwa, i zaczynały im się kończyć argumenty. Na nagraniach z monitoringu TWN wyłapał parę nieprawidłowości, ale żadnych twardych dowodów tam nie było, a dyrektor bardzo umiejętnie zaczęła blokować kolejne pomysły graczy, strasząc ich swoimi prawnikami.

Wyglądało na to, że cała sprawa skończy się kompromitacją Patrolu, kiedy nagle w środku nocy zgłosił się do nich przez comlink doktor. Zdiagnozował on nano które znalazł w organizmie funkcjonariusz Bannet i doszedł do jakiś alarmujących wniosków. Poprosił ich o spotkanie rano, ale zanim doszło ono do skutku - całą stacją wstrząsnął alarm. Okazało się, że doktor został znaleziony martwy w szpitalu...

Funkcjonariusze szybko zlokalizowali ślady wskazujące, że doktorowi w odejściu z tego świata pomogła strzykawka z trucizną zaaplikowana w jego kark. Od tej chwili sytuacja zmieniła się diametralnie. Z Centrali Patroli przyszła klauzula ONZ zewierająca niezbędne nakazy i upoważnienia aby wywrócić na stacji wszystko do góry nogami w poszukiwaniu morderców.

Centrala podesłała też informacje w których sugerowała że w całą sprawę może być zamieszana grupa terrorystyczna separatystów i ekstremistów z pasa Saturna.

Zasileni takimi upoważnieniami i informacjami, gracze dziarsko ruszyli do przesłuchiwania wszystkiego i wszystkich. Byli do tego stopnia przekonujący w swoim straszeniu i grożeniu, że informatyk stacji, Orson Verne, sam przyszedł na ich kuter i zgodził się zostać na nim przetrzymany ("to dla twojego bezpieczeństwa, Verne"). W kolejnych dniach gracze drążyli, przeszukiwali, śledzili i przesłuchiwali.


KOWBOJSKICH ZAGRYWEK BURGERA część 1
ochroniarz Srdjan Karic:     To teren zastrzeżony
Gordon "Burger" Knight:     Spojrz na to
* Gordon "Burger" Knight pokazuje mu odznakę
Gordon "Burger" Knight:     Teraz na te drzwi
Gordon "Burger" Knight:     Jeszcze raz na to
Gordon "Burger" Knight:     Teraz na przycisk otwierający
Gordon "Burger" Knight:     I naciśnij go

Niestety, zamiast wyjaśnień, wszystko zaczęło się jeszcze bardziej gmatwać. Ślady albo okazywały się ślepymi uliczkami (np. zakodowana do kwadratu karta pamięci ukryta w kwaterze Verne'a, zamiast śladów zawierała kilka terabajtów pornografii) albo prowadziły do kolejnych zagadek. Co i rusz wypływały kolejne nowe afery i tropy - pani dyrektor Dostojewska prawdopodobnie układała się z piratami i udostępniała im czasem hangary, ktoś na stacji wykorzystywał monitoring do szantażowania pracowników, zastępca pani dyrektor knuł przeciwko niej. Wszyscy spiskowali przeciwko wszystkim. Im głębiej, tym smród większy.

Debra Bennet:     TWN, jak tam deszyfracja?
Tu Wstaw Nazwe: Zasadniczo ukończona...
* Tu Wstaw Nazwe wzdycha
Tu Wstaw Nazwe: Czternaście terrabajtów pornografii
Debra Bennet:     Co?!
* Debra Bennet opada na łóżko Burgera i zaczyna się histerycznie śmiać.
Tu Wstaw Nazwe: Czternaście i jedenaście setnych, mówiąc precyzyjnie
Debra Bennet:     Takie zabezpieczenia, takie problemy... żeby schować pornosy?
Tu Wstaw Nazwe: Tak.
* Tu Wstaw Nazwe wydaje się być zirytowany
Gordon "Burger" Knight:     Ja pierdole... Zrobisz jakąś kategoryzacje i wrzucisz mi ja na tablet?
Tu Wstaw Nazwe: ...
Gordon "Burger" Knight:     W sensie... no, to może być jakiś ślad, nie?
Tu Wstaw Nazwe: Moja opinia o organicznych stworzeniach jest już dosyć niska. Proszę się nie pogrążać

Jakby tego było mało, na kark naszym dzielnym bohaterom wpakowali się prawnicy LukOil Interstellar, śląc skargi na ich nadużycia w śledztwie i na nie przestrzeganie procedur (kowbojskie zagrania Burgera). W odpowiedzi bohaterowie też poszli na całość, szantażując dyrektor stacji, grożąc jej procesem za współpracę z piratami i przetrzymując jej pracownika (Orson Verne - informatyk stacji i osoba kontrolująca centralę komputerową) na pokładzie kutra. Cyrk robił się coraz większy.

Do drużyny powoli zaczynało docierać, że prawdopodobnie wpakowali się w środek dwóch różnych historii:
- Charon, terroryści i zainfekowane nano które miały służyć do jakiś zamachów
- Japetus-2, jego deale z piratami i kręcenie przez dyrektor lodów na boku

Ciężko było zorientować się, kto gra do której bramki, ale w pewnym momencie doszło do czegoś w rodzaju przełomu. Do graczy zgłosiła się Mieke, piersiasta asystentka świętej pamięci doktora, i poprosiła ich o wypożyczenie programatora w celu przygotowania antybiotyku dla górników z sąsiedniej stacji (pretekst tak głupi, że nawet grzyb w kanałach wentylacyjnych TWN zaczął mieć podejrzenia, że Mieke coś kręci).


FATALNEGO ZAUROCZENIA CIĄG DALSZY
Debra Bennet:     I, sorry Burger, musimy przesłuchać Mieke
* Gordon Knight mruga oczami
Gordon Knight:     No z całym szacunkiem. Ale czy ty nie przeginasz?
Debra Bennet:     Z całym szacunkiem, ona może robić nas wszystkich w konia
Gordon Knight:     Uważasz, ze jak byle laska zamruga rzęsami, to już mi się mozg lasuje. Od początku ja podejrzewam
* Gordon Knight bierze łyk kawy, żeby kłamstwo wypadło bardziej autentycznie

Nasi (nie)dzielni kosmiczni szeryfowie szybko uknuli plan - umieszczą kamery w szpitalu, wypożyczą programator Mieke, i gdy tylko zacznie ona robić na nim coś podejrzanego - złapią ją na gorącym uczynku, "z ręką w nocniku". Zadanie zainstalowania kamer przypadło Bannet, a zadanie wywabienia Mieke ze szpitala na czas instalacji - Burgerowi aka Don-Juan-De-Casanova. Całość oczywiście nie przebiegała do końca zgodnie z planem (Burger w pewnym momencie trochę sie zagalopował w swojej roli dyżurnego podrywacza) ale koniec końców kamery znalazły się na właściwym miejscu o właściwym czasie. Gracze zlecili TWN gapienie się w monitory i alarmowanie ich, gdy tylko asystentka usiądzie do programatora.

Mniej więcej w tym momencie TWN dostał z Centrali informację, że do Głównego Biura Patrolu Saturna wpłynęło oficjalne oskarżenie przeciwko funcjonariuszom od LukOil Interstellar (nadużycie) i po powrocie do HQ funkcjonariusze będą oni musieli się zmierzyć z procesem. Troche zdeprymowani tym faktem gracze postanowili przespać się, z nadzieją że już niebawem uda im się ująć złoczyńców i wrócić do Centrali w roli zwycięzców (a, jak wiadomo, zwycięzców się nie sądzi).


III. CZĘŚĆ 3 (czyli - jak dostać po dupie od terrorystów)

Obudził ich zaaferowany TWN - z niewiadomych powodów nagle stracił odczyty z obu kamer w szpitalu. Chwilę później włączyły się syreny alarmowe stacji, i zostały zablokowane grodzie. A później było już tylko weselej...

Funkcjonariusze szybko wbili się w swoje trochę-tylko-przechodzone pancerze bojowe, i w pełnym rynsztunku ruszyli ratować programator DNA ze szpitala. Daleko nie zaszli - jeszcze gdy byli w hangarze, TWN nagle zakrztusił się, zatrzeszczał, i zabełkotał, że jest atakowany przez obcą AI. Innej AI niż Archimedes, zarządzający stacją, w okolicy nie było, więc wniosek był jasny - z jakiegoś powodu system komputerowy stacji zaatakował kuter funkcjonariuszy. Debra przytomnie rzuciła się do maszynowni odłączyć rdzeń okrętu, a Burger postanowił dać upust swojej filozofii życiowej ("strzelaj najpierw, potem jeszcze"), i zaczął odstrzeliwywać w amoku wszystkie kamery przemysłowe jakie były w hangarze.

Chociaż trudno w to uwierzyć - alarmy zaczęły wtedy wyć jeszcze głośniej.

Debra uspokoiła Burgera (uwaga, eufemizmy) w spokojny, ale stanowczy sposób (koniec eufemizmów) i zaczęli myśleć jak wybrnąć z tego bagna w które (znowu) wpadli. A bagno wyglądało na głebokie: TWN tymczasowo był odłączony i nie było z niego żadnego pożytku. Wyglądało na to, że po pierwsze - doszło do ataku na Japetus-2 z zewnątrz, a po drugie - zbuntowała się AI zarządzająca stacją. Żadne systemy nie działały, wszystko było poblokowane. Dobrym pomysłem było odpalenie osobistych comlinków. Mimo zakłóceń, udało się nawiązać kontakt z kilkoma osobami  - głównie byli to ochroniarze. Niestety, oni też byli odcięci w różnych pomieszczeniach i totalnie zdezorientowani. Nie wiadomo było, czy ktoś wogóle zaatakował stacje, i co się dzieje. Raportowano strzały, ale było możliwe, że chodzi o kanonadę której autorem był Burger niszczący kamery chwilę wcześniej.

Gracze sięgneli do zasobów naturalnych stacji - czyli wyciągneli Orsona Verne'a z pełniącego funkcję aresztu doku ładunkowego kutra ("to wszystko dla Twojego bezpieczeństwa, Verne") i kazali mu spróbować otworzyć gródź. To był dobry pomysł (przynajmniej tak im się wtedy wydawało). Verne jako informatyk błyskawicznie poradził sobie z tym wyzwaniem, i już chwilę później drużyna dziarsko maszerowała w stronę centrali komputerowej, otwierając kolejne zablokowane drzwi. Idea była prosta - dotrzeć do "serca" stacji, stamtąd wyłączyć AI które się zbuntowało i przejąć ręcznie sterowanie na Japetus-2.


Orson Verne:     Macie jakieś porządne PDA z modułem bezprzewodowym?
Debra Bennet:     Mieliśmy do wczoraj...
Orson Verne:     Jak to do wczoraj?
Gordon "Burger" Knight:     (bo twoje pornosy je zabiły :P)

Po drodze natknęli się na dowódcę najemników - Nancy Rodman - uwięzioną między dwiema zablokowanymi grodziami. Nancy dała się przekonać, aby iść razem z graczami (w myśl zasady - "w kupie siła, bo kupa śmierdzi i nikt jej nie chce ruszać") i wesoła wycieczka ruszyła przed siebie. Parę minut później znaleźli się w ostatnim łączniku, prowadzącym do korytarza z którego było wejście do centrali.

Łącznik pełnił rolę magazynu, a pod jego jedną ścianą, podłączone do zasilania, stały w trybie Saving Energy Mode roboty naprawcze stacji.

Mniej więcej w tym momencie bagno, w którym bohaterowie byli zanurzeni po pachy, podniosło się do poziomu ich uszu...

Burger, po przejściach na Tantalizerze, od razu zareagował alergicznie na roboty naprawcze, i rzucił się aby zmienić im tryb z Saving Energy Mode na Permanent Shut Down. Nancy postanowiła mu pomóc, poświęcając temu 100% swojej uwagi.

Verne w tym czasie zaczął gmerać przy kolejnych drzwiach. Grodzie nagle zaczęły się szybko przed nim otwierać, a on ruszył biegiem w stronę centrali. Bannet próbowała dotrzymać mu kroku. Udało jej się przeskoczyć przez pierwszą gródz zanim ta się zatrzasnęła, ale Verne już znikał w następnej.

W tym momencie funkcjonariuszka zdała sobie sprawę, że Verne nie wygląda, jakby się spieszył ratować centralę stacji. Verne wygląda, jakby uciekał!

Bannet rzuciła się do oddzielającej ich grodzi, ale ta zatrzasnęła się jej przed nosem. Zdążyła jeszcze tylko zobaczyć Verne'a który, złowieszczo się uśmiechając, pomachał jej i, już spokojnie, wszedł do centrali AI. Stało się jasne, że to on jest mastermind'em całego tego cyrku, a gracze nieświadomie pozwolili mu dotrzeć do najważniejszego pomieszczenia stacji (i uciec).

Burger i Nancy zostali odcięci w magazynie (szczęście w nieszczęściu - zdążyli rozczłonkować wszystkie roboty). Bannet została odcięta w korytarzu. Zdrajca dokazywał w centrali AI. Czy mogło być gorzej? Ano, mogło. Nagle przez całą stacje przebiegło drżenie, i jej potężne silniki manewrowe zaczęły pracować. Wróciła komunikacja, a z głośników odezwał się komunikat, że AI została dokumentnie zniszczona. W tym momencie Nancy dostała odczyt, że czynności życiowe jednego z jej ochroniarzy, pełniącego wartę w szpitalu, ustały. Wszystko zaczęło wskazywać na to, że oprócz Verne'a w spisku brali udział jeszcze Connor (szef ochrony stacji) i piersiasta asystentka ze szpitala - Mieke. Żadnego ataku z zewnątrz na stacje nigdy nie było - samo AI stacji musiało zostać zainfekowane od wewnątrz, wirusem z opóźnionym startem, który zapewne już jakiś czas temu zainstalował mu Verne.

Dzięki odblokowaniu łączności odezwali się też pracownicy uwięzieni w wieży kontrolnej - widzieli, jak zdrajcy uciekają ze stacji promem (zabierając ze sobą, zapewne, programator DNA), a sam Japetus-2 wchodzi na kurs kolizyjny do powierzchni pobliskiego księżyca...

Czas do zderzenia - 20 minut

Burger rzucił się szukać w magazynie czegoś co pozwoliłoby im przebić się przez poblokowane drzwi. Szybko w ręce wpadły mu palniki. W międzyczasie Nancy udało się, też za pomocą znalezionego w magazynie kanistra z kwasem, odblokować gródź za którą uwięziona była Bannet.

Od tej chwili zaczął się wyścig z czasem.

Gracze podzielili się palnikami, i ruszyli ratować uwięzionych w różnych częściach stacji pracowników, oraz reanimować swojego odłączonego od zasilania TWN (modląc się aby po resecie był w stanie wystartować).

Bannet udało się uwolnić panią Dyrektor i część pracowników z kwater prywatnych, a później zresetować TWN. Na szczęście działał, i marudził jak zawsze. Ostrzegł jednak, że jego silniki główne wciąż nie działają, więc będzie musiał startować jak najszybciej i manewrować na silnikach awaryjnych, co jeszcze bardziej zredukowało czas jaki gracze mieli do dyspozycji. Burger tymczasem przebił się do hangaru z zapasowym promem, tylko po to, by odkryć, że ktoś bardzo sprawnie wybebeszył jego konsolę sterowania czyniąc go kilkutonowym kawałkiem złomu. W hangarze znalazł też zastrzeloną pilot stacji - ktoś wpakował jej kulę w twarz. 

Pomimo włączenia się do akcji ratunkowej ochroniarzy, stało się jasne, że wszystkich nie uda się uratować.

Końcówka sesji była prawdziwym majstersztykiem. Odliczający zegar, uciekające sekundy, i trudne wybory, których trzeba było dokonywać. Malało zasilanie w palnikach. Kurczył się czas. Ratować rannych ze szpitala, czy koncentrować się na wieży, na której uwięzione są trzy osoby, ale do której trudniej się dostać? Ryzykować życie wszystkich i odwlekać start zyskując jeszcze kilkanaście sekund? Czy startować od razu, zostawiając część osób na pewną śmierć?


TWN wystartował w ostatniej chwili. Ze stacji nie udało się ucieć (przez awarię łącznika) tylko jednemu z ochroniarzy który niósł rannego ze szpitala. Gracze zdecydowali się jeszcze na zewnętrzną ekstrakcję osób zablokowanych w wieży kontrolnej - niestety tylko dwóm z trzech uwięzionych tam pracowników udało się przeżyć (trzecia osoba nie miała skafandra).

Chwilę później stacja Japetus-2 zderzyła się z powierzchnią księżyca, i znikła w chmurze odłamków.

Rozgoryczeni gracze, na przeładowanym, lecącym na silnikach rezerwowych kutrze pełnym roztrzęsionych ludzi, skierowali się do najbliższego posterunku Patrolu.

IV. EPILOG (czyli - jak dostać po dupie od pracodawcy)

Epilog nie należał do najprzyjemniejszych.

Funkcjonariusze Bannet i Burger stanęli przed Trybunałem Patrolu Saturna i zostali uznani winnymi nadużywania władzy i uprawnień w trakcie śledztwa i nie przestrzegania międzyplanetarnych procedur Patrolu (chodziło, naturalnie, o kowbojskie występy Burgera).

Doceniono jednak ich brawurową akcję ratowania personelu ze stacji Japetus-2, dlatego zamiast pierdla, zostali tylko:
- zesłani na Lebreton (koniec wojaży na kutrze patrolowym, szykowała się stacjonarna, nudna jak flaki z olejem robota)
- zdegradowani (ze służby patrolowej zostali przesunięci do roli posterunkowych wspierających lokalne służby milicji)

Zbiegłych terrorystów nie ujęto, rozpłynęli się wraz z programatorem DNA w przepastnych czeluściach kosmosu. Jedynie Burger regularnie nosił sobie ich wydrukowane na listach gończych facjaty na strzelnicę i dziurawił je z zapałem godnym lepszej sprawy.


Tak oto kończył się sezon pierwszy fenomenalnego serialu pisanego o przygodach dzielnych kosmicznych policjantów :)

Uwagi:
1. Coś mogłem pomylić - sesje były dawno, a pisałem z pamięci (w logi nie chciało mi się za bardzo zaglądać). Jeśli coś jest przeinaczone, to sorry.

2. Część 3 była opisana najdokładniej (i najrozwleklej) bo była stosunkowo niedawno, i najwięcej z niej pamiętałem :)

3. Niektóre wątki pominąłem albo tylko lekko zaznaczyłem - żeby za bardzo nie mieszać w takim zbiorczym streszczeniu. Raporty z aktualnych sesji będę już robił stricte dla nas, i będą bardziej szczegółowe :)

4. Pisząc poniższy raport zajebiście się bawiłem, więc na razie zamierzam stosować tą technikę archiwizacji sesji ;) Przy okazji możemy wykorzystywać to do komunikacji itp.

5. Ew uwagi do treści/formy itp - jak najbardziej poproszę ;)